niedziela, 29 stycznia 2012

Losy Polskich regaliów von marucha.wordpress.com



Nadesłał p. PiotrX

Przed dwustu laty, jesienią 1795 roku do nie strzeżonego przez nikogo skarbca koronnego na Wawelu weszli Prusacy, rabując nasze insygnia koronacyjne.

Repliki polskich insygniów koronacyjnych wykonane w latach 2001-2003 roku w Nowym Sączu przez zespół złotników pod kierownictwem antykwariusza Adama Orzechowskiego.

Nie przeszkadzał im nikt. Nikt nie kiwnął palcem, by zapobiec grabieży. Szloch, rozdzieranie szat, deklaracje gotowości do ściągania silą z głowy cara „korony Chrobrych i Kazimierzów”, przyszły dopiero kilkadziesiąt lat później. Owa korona już wtedy nie istniała. Jesteśmy jedynym państwem Europy bez regaliów: koron, bereł, jabłek. To, co widzimy w muzeach wawelskich, to najczęściej kopie insygniów znalezionych w królewskich grobach.

Jesteśmy jedynym narodem, który w sposób niewyobrażalnie lekkomyślny pozbawił się przedmiotów otaczanych kultem najwyższym i symbolizujących nadzieję na Przetrwanie i Niepodległość.

W czerwcu 1795 roku pod Kraków, oddzielony tylko Wisłą od Austrii, podeszły wojska pruskie. Komendant miasta, płk Ignacy Wieniawski, niemal bez walki poddał Kraków, uciekając wraz z wojskiem przez rzekę do Austrii. Na Wawelu broniła się garstka żołnierzy. Byli bez szans, ale przecież mogli wynieść i zabezpieczyć zawartość skarbca.

Dlaczego tego nie zrobili?

- Nie wiem – mówi prof. Michał Rożek, autor książki „Polskie koronacje i korony”. – Może nikt się nie liczył z tak szybką klęską insurekcji, a potem z rej-teradą Wieniawskiego? Może do świadomości Polaków nie dotarło jeszcze, że Polski nie ma? Że właśnie przestała istnieć jako państwo i nie obowiązują w niej jakiekolwiek prawa? Wywozić i ukrywać skarbiec? Po co? Toż to własność Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, na którą nikt nie śmiałby się targnąć pod karą gardła! Toż jeszcze niedawno, po klęsce konfederacji barskiej buszowali po Wawelu Rosjanie, kradnąc wszystko, co im wpadło w ręce. Skarbca z koronami nie ruszyli. Może w ogóle nie szukali, może nie znaleźli, a może podobne świętokradztwo nie mieściło im się w głowach.

- Panie profesorze, na co liczył kanonik Sebastian Sierakowski, ostatni kustosz skarbca koronnego? Na cud? Na sympatię pruskiego króla? Przecież Prusacy nie postawili warty u wejścia do skarbca i na dobrą sprawę można było, jeśli nie całe skrzynie, to ich zawartość spuścić w nocy po pochyłości wawelskiego wzgórza! Równie dobrze mógł pan generał Wieniawski próbować uratować swoją nadwątloną reputację i urządzić zza Wisły nocną „wycieczkę” na Wawel. Przed skarbcem Prusacy nie wystawili posterunku, klucze były w kieszeni księdza kanonika. Ale takie proste to pewnie nie było. Polskich koron kazała szukać swemu ambasadorowi po Warszawie już kilka lat wcześniej caryca Katarzyna… Prusacy zainteresowali się skarbcem wawelskim prawie natychmiast po zajęciu Krakowa. Miejsce ukrycia koron zdradził im z własnej a nieprzymuszonej woli magazynier zamku, niejaki Zubrzycki, w zamian za obietnicę posady komisarza porządku w Częstochowie z pensją 180 talarów i mieszkaniem. Żaden z pruskich dowódców nie chciał jednak włamywać się do skarbca, sięgać ręką po insygnia świętości, korony! – bez wyraźnej zgody króla. Na słane do Poczdamu depesze Fryderyk Wilhelm II odpowiadał: - Pilnować i czekać!

Ale że zgodnie z traktatem rozbiorowym zbliżał się termin przekazania Krakowa Austrii, 24 września 1795 Poczdam rozkazał: „insygnia koronne pod bezpieczną eskortą i w najgłębszej tajemnicy przewieźć do Koźla, a stamtąd do Wrocławia”.

W nocy z 3 na 4 października minąwszy na podjeździe zamkowym pobrzękującego kluczami w kieszeni sutanny kanonika Sierakowskiego, grupa oficerów pruskich pod wodzą gubernatora Krakowa, tajnego radcy Antoniego von Hoyma, podjechała bryczką na dziedziniec zamkowy i po kamiennych schodach wkroczyła do sali, w której znajdowały się drzwi z napisem THESAURUS REGNI (skarbiec królestwa). Były tak potężne, że gen. Ritz „wpadł na koncept, by nałożyć armatę i kulą drzwi wysadzić”. Za radą Polaków: margrabiego Kowalskiego i krakowskiego ślusarza Weissa wyrąbano jednak jedynie spod drzwi próg kamienny; przez otwór wsunął się majster Weiss, odsunął rygle i… I za chwilę, po sforsowaniu następnych, już mniej potężnych 6 drzwi i wyposażonych w kunsztowne zamki skrzyń, korona Chrobrego, berła, jabłka, miecze, tkane złotem tkaniny, łańcuchy i pierścienie znalazły się w rękach pruskich. Z żelaznych, zamykanych na kilka kłódek, podwójnych kufrów wyciągano regalia przy pomocy ślusarzy, z których jeden – mistrz nad mistrze – sprowadzony został aż z Wrocławia. Gubernatorska kareta zwiozła puzdra z koronami ze wzgórza, skąd po kilku dniach przez Koźle pod koniec października 1795 trafiły do Wrocławia, a stamtąd do Berlina.W 1800 roku zwiedzającemu berliński skarbiec królewski królewiczowi angielskiemu, Augustowi Fryderykowi, ks. de Sussex włożono na głowę – gwoli krotochwili – „koronę jednego z polskich królów”. Korony więc były jeszcze nienaruszone: być może królowi Prus myśleli już o insygniach niezbędnych do koronacji na władców Polski?

525 259 talarów

- A teraz fakty, które nie budzą już żadnej wątpliwości – mówi prof. Rożek: z początkiem stycznia roku 1809 odesłane z Królewca do Berlina polskie regalia wywiezione stamtąd trzy lata wcześniej W berlińskiej dyrekcji Instytutu Morskiego 22 stycznia oszacowano klejnoty na 525 259 talarów. Było wśród nich „6 koron… berło z pokrowcem… pozłacane berło bez pokrowca, dwa miecze, diamentowy pas od miecza, 2 relikwiarze, złote berło, 2 złote ciężkie łańcuchy, 2 berła i trzy jabłka metalowe”. Wszystkie te przedmioty 17 marca 1809 przetopiono i zgodnie z decyzją Fryderyka Wilhelma III wydaną 18 czerwca 1811 roku złoto uzyskane z polskich insygniów obrócono na wybicie monet, klejnoty zaś przekazane dyrekcji Handlu Morskiego.

5 stycznia 1796 roku Prusacy przekazali Kraków i Wawel Austriakom, 8 stycznia komendant generał baron Foullon udał się do skarbca koronnego śp. Rzeczpospolitej. Znalazł rozwalone drzwi, skrzynie z powyłamywanymi zamkami, wykręcone kłódki, świeże dziury w starych murach i mnóstwo słomy. Wychodząc, zaklął paskudnie, potknąwszy się o jakieś stare, walające się po kamiennej podłodze żelastwo. Były to słynne dwa nagie miecze -krzyżacki dar spod Grunwaldu.

- W 200 rocznicę brutalnego rabunku naszych najwspanialszych narodowych pamiątek – konkluduje profesor – możemy mieć jedynie nadzieję, że ktoś – korzystając z doskonale zachowanej dokumentacji – potrafi wykonać ich kopię. Nie ma przecież oryginału korony św. Wacława… Czemu nie mielibyśmy choćby tą drogą odzyskać ko-rony bolesławowskiej?

* * *

- 1000: zjazd gnieźnieński: cesarz Otto III wkłada swój diadem na głowę Bolesława Chrobrego i wręcza mu włócznię św. Maurycego. Kopia włóczni zostaje, diadem (podobno) wraca wraz z cesarzem do Niemiec.
- 1025: koronacja w Gnieźnie nowymi (?) koronami Bolesława Chrobrego, a zaraz potem jego syna Mieszka II.
- 1032: „Obleczony w koronę i wszystkie królewskie ozdoby” Mieszko II korzy się przed Konradem II, rezygnuje z tytułu królewskiego, ale regalia cesarz pozwala mu zabrać z sobą do Gniezna.
- 1076: Bolesław Śmiały po koronacji w Gnieźnie składa sporządzone na swe polecenie insygnia w katedrze wawelskiej. Kolejni królowie przewieźli je na powrót do Gniezna.
- 1320: Łokietek i jego małżonka Jadwiga pierwsi koronują się w katedrze wawelskiej (sporządzono najprawdopodobniej nowe korony i berła, starsze miał wywieźć do Pragi Wacław Czeski).
- 1370: Ludwik Węgierski wracając po koronacji na Węgry, zabiera z sobą polskie regalia w obawie, by „nie ukoronowano nikogo innegc pod jego nieobecność”.
- 1384: Dla koronacji Jadwigi sporządzona zostaje nowa korona.
- 1386: Koronacja Jagiełły (specjalnie przygotowana korona).
- 1412: Zygmunt Luksemburczyk zwraca Jagielle polskie klejnoty koronne.
- 1525: Przyjmując Hołd Pruski, król Zygmun Stary miał na skroniach koronę Chrobrego.
- 1594: Zygmunt II Waza przywozi na Wawel po koronacji w Uppsali – koronę szwedzką.
- 1655: Na wiadomość o „potopie szwedzkim” regalia wywiezione zostają do Lubowli. Część klejnotów zosta je przez Lubomirskiego zastawiona, część po powrocie staje się przedmiotem sporów między dynastią Wazów a Sejmem. Wiele precjozów prze pada bezpowrotnie.
- 1700: Elektor pruski zgadza się na rezygnację z 300 tys. talarów długu i oblężenia Malborka, biorąc w zastaw klejnoty z wawelskiego skarbca koronnego w tym jedną z koron.
- 1705: Stanisław Leszczyński, pierwszy od czasów Łokietka, wbrew powszechnemu oburzeniu koronuje się wraz z małżonką w Warszawie. Protektor pary monarszej król szwedzki Karol XII , w braku insygniów oryginalnych ufundował „dwie żelazne korony, które natychmiast po koronacji kazał potłuc i pieniędzy narobić”.
- 1733: Chcąc przeszkodzić koronacji Augusta III, regalia wywozi się z Krakowa na Jasną Górę. August zamawia nowe.
- 1764: Specjalna komisja sejmowa przywozi do Warszawy insygnia na koronację Stanisława Augusta Poniatowskiego. Regalia szybko wracają na Wawel.
- 1791: Sejm Wielki każe spisać inwentarz skarbca koronnego i przenieść precjoza do Warszawy. Polecenia nigdy nie wykonano.
- 1792: Komisarze spisowi urządzają na Wawelu publiczny pokaz koron polskich. Tłumy w Sali Audiencyjnej oglądają – po raz ostatni w naszych dziejach – 5 koron: koronacyjną (przypisywaną Bolesławowi Chrobremu), koronę królowych, homagialną, węgierską i szwedzką, 4 berła, 5 jabłek i 4 miecze (m.in. Szczerbiec i 2 „grunwaldzkie”.

* * *

Domniemane losy regaliów:

- zostały zwrócone Księstwu Warszawskiemu przez Prusaków w 1807 r. na podstawie traktatu w Tylży;
- w dniu koronacji Mikołaja (25 maja 1829) „dwaj zakapturzeni mnisi w towarzystwie sześciu ślusarzy dostali się do skarbca koronnego, wyłamali drzwi ze skrzyni i uciekli na Litwę”;
- ukryto je w klasztorze Kapucynów we Włodzimierzu Wołyńskim. Korony, poszukiwane tam przez wysłanników cara (a potem, w 1920 r. przez wysłanników rządu polskiego), zostały następnie umieszczone w nie znanym dziś miejscu w Lubelskiem;
- wywiózł je i ukrył w Austrii Hugo Kołłątaj;
- wywiezione z Włodzimierza korony trafiły do trumny złożonej na cmentarzu w Witoszycach;
- znalezione w rodzinnej kaplicy grobowej Sierakowskich przez hitlerowców, przekazane zostały Hansowi Frankowi;
- „są ukryte w beczce po winie, wśród korzeni starego dębu , na wysepce na stawie w Piaskach Wielkich koło Krakowa”;
- znajdują się w Kłodzku koło Wałbrzycha, zakopane na głębokości 1-2 m w skrzyni kutej. Każdy przedmiot grubo owinięty tkaniną.

Leszek Mazan – Przekrój nr 50/2633 – 1995r.




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Grzywna – jednostka masy używana w średniowieczu w Polsce, Czechach i na Rusi, oraz jednostka płatnicza. Jedna grzywna oznaczała masę pół funta, ok. 200 g srebra z której bito do XVI w. 48 groszy. Później obok grosza, jednostki niższego rzędu, występuje jako jednostka wyższorzędna, złoty = 30 groszy. Z początku jest on monetą rzeczywistą, bitą w złocie (złoty czerwony). W miarę jednak jak wartość grosza malała (za Zygmunta III. 1 złoty = 150 gr.), pierwotna jednostka rachunkowa 1 zł. = 30 gr. stała się idealną jednostką rachunkową, zwaną złotym polskim.

ZŁOTY I GROSZ

Początkowo, w XIV i XV wieku, złoty był rzeczywiście monetą złotą, dukatem, przychodzącym z zagranicy, z Włoch , Holandii i Węgier. Liczono go po 14 groszy , później cena wzrastała i doszła do 30 groszy. Sejm w 1496 roku zawarował , że więcej za złotego płacić nie wolno. Gdy mimo to cena dukata wzrastała dalej do 32, 35 groszy, nazwano 30 groszy złotym polskim, a prawdziwą złotą monetę – czyli dukata – czerwonym złotym . Złoty polski wciąż spadał i zawierał 3,5 grama złota . W wieku XV za dukata płacono 1 złoty polski (złp), przy końcu XVI wieku blisko 2 złp, za Zygmunta III już 4 złp , za Jana Kazimierza 6 złp polskich , za Augusta II i przez cały wiek XVIII już 18 złp (w monecie miedzianej, bo grosze bito z miedzi). Złoty polski jako monetę zaczął bić pierwszy Zygmunt August w roku 1564. Była to moneta srebna , o średnicy 40 mm . Ten pieniądz nie znalazł jednak uznania. W 1663 roku Jan Kazimierz za poradą Andrzeja Tymfa , przeciębiorcy menniczego, wypuścił na płacenie długów państwowych złotówki srebne o średnicy 3 cm . Nazwano je później powszechnie „tymfami”.
Nazwa „grosz ” pochodzi od łacińskiego grossus – gruby , i oznaczała gruby pieniądz : nimmus grossus albo denarius grossus .Grosze zaczęto bić w Europie w XIII wieku, kiedy denary stały się monetą małej wartości .Najpierw pojawiły się w Wenecji, później we Francji, a następnie w Pradze czeskiej (w końcu XIII w.) .Na wzór groszy czeskich w Polsce Kazimierz Wielki od roku 1338 zaczął bić grosze z napisem Grossus Cracoviensis . Była to moneta srebna , duża , o średnicy 28 mm . Następcy Kazimierza Wielkiego zaniechali bicia tych monet, dopiero Zygmunt I Stary w 1526 roku wznowił ich bicie, ale grosze te były już 3 razy mniej warte. I następni królowie wybijali grosze, ale coraz mniejsze i lichsze. Ostatnim jest grosz z 1666 r .Bicie groszy wznowiono roku 1752 za Augusta II, ale były to już monety miedziane, wartości 3 szelągów. Odtąd aż do połowy XIX wieku ,bito grosze miedziane. Również zaborcy bili dla swoich prowincji grosze polskie. Grosz był w Polsce jednostką monetarną przez 600 lat od XIV do XIX wieku. Dziś ze względu na inflacje, znajduje zastosowanie głównie w numizmatyce.

Źródło:

Oraz:

Wartość pieniądza:

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


De facto wyglądało to tak;

Przedsiębiorca menniczy Andrzej Tymf

” Andrzej Tymf (właściwie Andreas Timpe, Tümpe[1]) – mincerz niemiecki, żyjący w XVII wieku, zarządca mennic koronnych za czasów panowania króla Jana Kazimierza. Pochodził z Rostocku w Meklemburgii (obecne Niemcy).

Początkowo, po przybyciu do Polski, zarządzał mennicą poznańską (od 1650). W tym samym roku założył też mennicę we Wschowie. W późniejszych kilku latach uzyskał kolejno prawa do dzierżawy mennic w Opolu (1657), Krakowie (1661–68), Bydgoszczy (1663–67, dzierżawa przejęta po swoim bracie Tomaszu) i mennicy we Lwowie (1663 – zlikwidowanej w tym samym roku).

Po okresie najazdu szwedzkiego i zniszczeniu mennicy koronnej, uzyskał prawa bicia monety dla całego królestwa. W 1660 roku otrzymał tytuł generalnego probierza, a następnie superintendenta wszystkich mennic koronnych.

Wpadł na pomysł produkcji monety z kilkukrotnie obniżoną zawartością srebra w stosunku do jej wartości nominalnej. W 1663 roku uzyskał od komisji sejmowej i króla prawo do jej bicia. Nowa moneta została nazwana od jego imienia „tymfem” lub „tynfem” i była sygnowana literami „AT”. Zaniżanie udziału srebra w wadze całkowitej było opisane na monecie DAT PRETIVM SERVATA SALVS POTIORQ METALLO EST (Cenę daje ocalenie kraju i to lepsze jest od kruszcu) i było uzasadniane koniecznością wspomagania skarbu królewskiego przez mieszkańców Korony.[2]

Zgromadził ogromny majątek, czerpiąc zyski m.in. z pobierania czynszu na rzecz skarbu Rzeczypospolitej a także fałszowania monet. Stało się to zresztą przyczyną publicznego oskarżenia Tymfa przez szlachtę o nadużycia. Aby uniknąć procesu uciekł w 1667 roku do z Polski (do Słupska). Sprawa była szeroko komentowana w Polsce i nabrała dużego rozgłosu.”

Wiki




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


W I wojnie światowej Niemcy znaleźli przy pomocy saperskich detektorów metali zamurowany w piwnicy zamku Kólewskiergo w Warszawie skarbiec. Znanego z nazwiska sapera, który to rozgłosił, rozstrzelali.
MI chodziło o wywiezione z Wawelu przez Augusta II Mocnego regalia w postaci Pawiego Tronu, jako daru szacha perskiego dla Jana III Sobieskiego, oraz zegarów tronowych Henryka Waleziego oraz wziętego pod Byczyną augsburskiego zegara Maksymiliana Habsburga, który stał się inspiracją Szopek Krakowskich.
Rewindykować ich nie możemy, ale można zrobić ich kopie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz